Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kultura. Pokaż wszystkie posty
Jak dawno nie czytałam tzw. młodzieżowego love story, to ostatnio postanowiłam sięgnąć po książkę autora 13 powodów — Jay'a Ashera pt. Światło. Jest to książka, po którą najlepiej zabrać się w okresie świąt Bożego Narodzenia, jak i w upalne dni.
Jakie są moje odczucia po przeczytaniu historii o miłości i przebaczaniu?
Od marca 2020 roku światowa pandemia krzyżuje wszystkim plany. Teatry średnio co trzy-cztery miesiące zostają otwarte po to, żeby za chwilę zamknąć je ponownie. Czasami (przy dobrych wiatrach) grają dla połowy, a niekiedy tylko dla 25% publiczności. Oczywiście zamknięte są kawiarenki teatralne, nakaz noszenia maseczek i zachowania dystansu, etc.
Tegoroczny koncert w Teatrze Muzycznym w Gdyni, zamiast odbyć się w styczniu, odbył się w Wielkim Poście.
Pierwszy raz od trzech lat Koncert Sylwestrowy w Teatrze Baduszkowej w Gdyni oglądałam inaczej niż zwykle — tym razem online. Był to całkowicie inny niż te, które widziałam wcześniej. Tegoroczny Sylwester i późniejsze na bis zostały utrzymane w klimacie hitów musicalowych, w większości granych w Baduszkowej. W tegorocznej edycji w rolę konferansjera wcieliła się Ewa Walczak.
Jakie są moje wrażenia po obejrzeniu? O tym w dalszej części.
Czas pandemii wiele zmienił w naszym życiu. Nie dość, że mocno ograniczył nas w codziennej aktywności i wystraszył, to jeszcze odebrał możliwość uczestniczenia w wielu wydarzeniach kulturowych. Ma to jednak kilka zalet. Jedną z nich jest dostęp online do części z nich. Ta recenzja dotyczy jednego z takich spektakli.
Czas pandemii wiele zmienił w naszym życiu. Nie dość, że mocno ograniczył nas w codziennej aktywności i wystraszył, to jeszcze odebrał możliwość uczestniczenia w wielu wydarzeniach kulturowych. Ma to jednak kilka zalet. Jedną z nich jest dostęp online do części z nich. Ta recenzja dotyczy jednego z takich spektakli.
2020 był rokiem na pewno dziwnym, innym niż wszystkie. Koronawirus, lockdowny, zdalne nauczanie itp. Wszystko, co mogło, to przeniosło się do sieci. Mam świadomość, że nie dla wszystkich ten roku był łaskawy, niemniej jednak mi udało się rozwinąć bloga o wiele bardziej niż rok temu, kiedy zaczynałam go prowadzić. Pomimo że chciałam, żeby ten blog miał więcej wejść, to nie liczyłam, że w tym roku będzie ich aż tyle. Z czego się bardzo cieszę.
Nadal nie wiem, co dokładnie przełożyło się na ten (mały, ale jednak) sukces. Mam nadzieję, że ta passa będzie trwała jak najdłużej.
Ten sezon dla wielu skończył się za szybko, o wiele za szybko. Dla mnie po części też liczyłam, że do jego końca uda mi się jeszcze gdzieś pójść, zobacz choć jeden spektakl. Niestety pandemia zaskoczyła nas wszystkich i to bardzo.
Na szczęście podczas tego sezonu (i okresu kwarantannowego też) udało mi się „zaliczyć” kilka spektakli, koncertów itp.
„Dzień dobry Baltimore” prześladuje mnie od piątkowego wieczoru i chyba nic na to nie poradzę, że niektóre piosenki od pierwszego usłyszenia wbijają się we mnie i nie chcą się odczepić. No cóż, chyba taki urok musicali, że wchodzą szybciej do głowy niż szkolna wiedza. Wracając do Hairspraya, to przeczytałam, o czym jest i teoretycznie wiedziałam, o czym jest. Dlaczego tylko teoretycznie? Ponieważ znając Bernarda Szyca, którego wraz z panem Zbyszkiem Sikorą widziałam na widowni, można było spodziewać się wszystkiego. Czy się zawiodłam na tym?
Obejrzenie jakiegoś spektaklu więcej niż raz może wydawać się bezsensu, lecz ma swoje zalety. Można zobaczyć innych aktorów lub porównać grę tych, co już się widziało. Ja właśnie lubię czasami zobaczyć jakiś spektakl po raz kolejny. Tym razem trafiło to na „Gorączkę Sobotniej Nocy” w reż. Tomasza Dutkiewicza.
Subskrybuj:
Posty (Atom)