-->

2020 był rokiem na pewno dziwnym, innym niż wszystkie. Koronawirus, lockdowny, zdalne nauczanie itp. Wszystko, co mogło, to przeniosło się do sieci. Mam świadomość, że nie dla wszystkich ten roku był łaskawy, niemniej jednak mi udało się rozwinąć bloga o wiele bardziej niż rok temu, kiedy zaczynałam go prowadzić. Pomimo że chciałam, żeby ten blog miał więcej wejść, to nie liczyłam, że w tym roku będzie ich aż tyle. Z czego się bardzo cieszę. 

Nadal nie wiem, co dokładnie przełożyło się na ten (mały, ale jednak) sukces. Mam nadzieję, że ta passa będzie trwała jak najdłużej.


W tym roku na blogu działo się dość dużo i dzisiaj chciałabym to podsumować:

1. Zmiana nazwy bloga. 

Od początku roku do marca blog nazywał się „Kulturalna.blog” i miałam pisać na nim o szeroko rozumianej  kulturze i sztuce. Niestety na początku marca Facebook dobitnie zablokował link do bloga, przez co nie mogła tego bloga na nim udostępniać. Do tego doszła pandemia, gdzie pisanie o kulturze było bardzo trudne i między innymi dlatego nic tutaj się nie działo. Pod koniec maja postanowiłam go reaktywować, zmieniłam nazwę na „Lifestyle girl” i tematykę na lifestylową. Przez to otworzyłam sobie szersze pole do działania. 

Dokładną historię mojego bloga znajdziecie w jednym z wcześniejszych postów.

2. Zmiana link, loga i szablonu

Oprócz zmiany nazwy postanowiłam zmienić link na „mój” tak, żeby wyglądało bardziej profesjonalnie. I tak zamiast „lifestylgirl.blogspot.com jest „https://www.lifestylegirl.pl/”. Dodatkowo postanowiłam zmienić szablon i, w sumie niedawno, logo (szablon i logo Brand and Blogger). Zmiany, które wprowadziłam, spowodowały, że jeszcze bardziej poczułam, iż ten blog jest mój. A taki efekt starałam się osiągnąć od samego początku i cieszę się bardzo, że to się w końcu udało.





3. Przybyło wielu nowych obserwatorów, komentarzy i postów.

Jeszcze na początku tego roku tylko 1 osoba mnie obserwowała, natomiast w tym momencie jest tych osób już 18. Tak samo jest z komentarzami na początku, tego roku było z 5-6 komentarzy, ale teraz jest ich prawie 160. W tym roku łącznie z tym wpisem powstało 28 postów, z czego aż 4 wywiady. Mam nadzieję, że z każdym rokiem będzie tutaj przybywać czy to komentarzy, czy obserwujących a przede wszystkim postów, bo bez nich nie byłoby tej aktywności

4. Coraz więcej wejść na bloga

Pamiętam, kiedy na początku walczyłam o każde wejście na bloga, poprzez udostępnianie nowych postów wszędzie gdzie mogłam, aby mieć chociaż 50-60 wyświetleń postu (fakt pierwsze posty były o wiele gorszej jakości, niż są teraz. Mam świadomość, że obecne posty nie są do końca takie, jak być powinny, ale i tak są o wiele lepsze), a teraz bez większej promocji w mediach (tylko wśród rodziny, znajomychstronie czy Instagramie) wyświetleń jednego postu jest powyżej 100. Cieszy mnie to, że już nie muszę aż tak bardzo skupiać się na promowaniu bloga, bo ludzie sami zaczynają przychodzić do mnie.  i w tym czasie mogę czytać np. o tym, jak jeszcze bardziej ulepszyć posty na nim, żeby przyciągały nowych odbiorców.

Mam nadzieję, że z każdym dniem, miesiącem będzie coraz więcej wejść. 


Oprócz tych sukcesów na blogu cieszy mnie, że przed lockdownem udało mi się pójść do teatru:

1. Koncert sylwestrowy w Teatrze Muzycznym w Gdyni: 

Tegoroczny sylwester w „Baduszkowej” przeniosłam się do klimatów lat 60 i latynoamerykańskich. To był mój drugi koncert sylwestrowy, na którym byłam i mam nadzieję, że nie ostatni. Konferansjerka Kuby Brucheisera i Ewy Walczak poprawiły mi bardzo humor.

Koncert sylwestrowy w Teatrze Muzycznym w Gdyni


2. „Gorączka Sobotniej Nocy” w Teatrze Muzycznym w Gdyni:

Obejrzenie jakiegoś spektaklu więcej niż raz może wydawać się bezsensu, lecz ma swoje zalety. Można zobaczyć innych aktorów lub porównać grę tych, co już się widziało. Ja właśnie lubię czasami zobaczyć jakichś spektakl po raz kolejny. Tym razem trafiło to na „Gorączkę Sobotniej Nocy” w reż. Tomasza Dutkiewicza.

Gorączka Sobotniej Nocy w Teatrze Muzycznym w Gdyni


3. „Hairspray” w Teatrze Muzycznym w Gdyni: 

Bo mamy lata 60, czyli kolorowa i wystrzałowa reżyseria Bernarda Szyca, boska choreografia Michała Cyrana i Joanny Semeńczuk oraz (jak zawsze) cudowna obsada, która w bombowy sposób przedstawiła historię puszystej Tracy, która marzy o wystąpieniu w Corny Collins show.


Hairspray w Teatrze Muzycznym w Gdyni

Ten rok pomimo trudnego czasu (pandemia, COVID-19), był dla mnie bardzo łaskawy, mogłam rozwinąć swoje skrzydła w pisaniu. W tym roku spełniłam też jedno ze swoich marzeń, czyli przeprowadziłam wywiady i to aż 4, z czego jestem bardzo dumna. Mam nadzieję, że następny rok będzie równie dobry, jak nie lepszy


Brak komentarzy:

-->