Co mamy wspólnego z biegunami – prawosławnym odłamem starowierców, ludźmi, którzy zło oswajają ruchem? Ile jest w nas z biegunów? - tak brzmi fragment jednego z opowiadań w książce „Bieguni” Olgi Tokarczuk. Jest to typ autorów i powieści, po które raczej nie będę sięgać. A jeśli jednak się zdecyduję, to będzie to bardzo rzadko. Odpowiedź na pytanie „dlaczego?” znajduje się w tym tekście.
Książka opisuje historie różnych postaci –
od Polaków w Chorwacji po australijską badaczkę polskiego pochodzenia. Motyw podróży jest centralny, prowadząc nas przez sułtańskie pałace, siedemnastowieczne gabinety osobliwości, aż po współczesne hale odlotów. Tokarczuk zachęca nas do oswajania migotliwej, fragmentarycznej rzeczywistości i porzucania utartych szlaków.Książka „Bieguni” autorstwa Olgi Tokarczuk to
literacka hybryda, składająca się z ponad stu opowieści, połączonych jednym tematem: podróży. Historie te są ze sobą powiązane, choćby bohaterów rozdzielały dziesiątki lat historii czy setki kilometrów drogi. Tokarczuk opisuje losy różnych postaci, od Polaków w Chorwacji po australijską badaczkę polskiego pochodzenia.
Język w „Biegunach” bywa miejscami trudny, a wyrazy są niekiedy wyszukane, jak na takie codziennie używanie języka wśród ludzi, co może sprawiać pewne trudności w odbiorze. Rozdziały czasem zdają się zbyt długie i nudne, przez co stają się męczące dla czytelnika. Niemniej jednak bardzo ciekawym aspektem tej powieści jest motyw podróży, który może prowadzić czytelnika do refleksji o życiu, przemijaniu i czasie, który cały czas ucieka.
Brak komentarzy: